Pyszne śniadanie w Courtyard, taxi do China Town (80 BTH) w poszukiwaniu Check Inn Hotel. Pan taxi coś mówi o braku dojazdu do hotelu, faktycznie hotel znajduje się pomiędzy ulicami, a prowadzi do niego klaustrofobiczne przejście. Zaułek okazuje się jednak zbawienny przy lokalnym ruchu i hałasie. To, co widzieliśmy i słyszeliśmy we wczorajszej części Bangkoku nie da się nijak porównać do ilości ludzi, samochodów, straganów, restauracji jaka zastajemy w China Town, początkowo porażające, ale jest w tym coś pięknego i niezwykłego.
Jest wiele sposobów poruszania się po Bangkoku, wypróbowaliśmy chyba wszystkich, ale wycieczki piesze zapamiętamy najbardziej. Pomimo gorąca, smogu, hałasu i tłumów, staramy się dotknąć wszystkiego, nie tylko luksusowych, klimatyzowanych galerii, czy restauracji, ale też targów ulicznych, portowych straganów, jedzenia w przedziwnych miejscach, szalonej jazdy tuktukiem z kierowcą nie znającym kompletnie innego języka niż swój, wielopoziomowym metrem, podniebnym pociągiem, zwykłym autobusem. Ale w China Town wrażenia z poruszania się pieszo są najciekawsze i niezwykłe, szczególnie po zachodzie słońca.
Wieczorem z przyjemnością gubimy się w chińsko-tajskim, ulicznym szaleństwie kulinarnych zapachów. Jutro Ayuthaya.