Resztki singapurskiej waluty wymieniam w kantorze. Wynajdujemy knajpkę na śniadanie, jedną z wielu, ale tu mają rozsądne - jak na lotnisko - ceny. Dwie mega-bułki na gorąco z szynką i serem, dwie ogromne kawy, ogórki kiszone do przegryzienia, 14EU za wszystko, witamy w Europie.
Kilka godzin do przesiadki upływa na wspomnieniach z ostanich dni, szkoda, że tak szybko upłynęły. Bombardier podstawiony.