Dziś Szmaragdowa Jaskinia. Transfer z hotelu do portu, a potem regularna łódź, która wioząc nas do celu załatwia po drodze mnóstwo spraw, rozwozi turystów po wyspach, dostarcza żywność i wodę, a przy okazji wrzuca nas kilka razy do wody na snorkowanie. Jemy smaczny lunch na plaży jednej z wysepek i wreszcie jesteśmy na miejscu, cumujemy. Do otworu w skale wyspy dopływamy wpław wzdłuż rozpiętej liny, a później w kompletnych ciemnościach płyniemy wypatrując maleńkiej latarki naszego przewodnika. Nad głowami bardzo ostre skały, lepiej nie dotykać, kamizelki przydają się w grupie nerwowo płynących turystów. Jesteśmy na miejscu, mini plaża i widoki jak z bajki, przerwa na fotki jakieś 45 minut, wracamy.
Wieczorem w porcie małe krewetki z grilla (50BTH/4szt) i pizza w knajpie dla stonki turystycznej, nawet niezła. Pijąc piwko pod 7-11 spotykamy Polaków, którzy opowiadają o pobycie na Koh Jum, a my swoje, drobne przygody.