Geoblog.pl    borys    Podróże    Singapur, Malezja, Tajlandia 2011    skuterem na Sky Bridge i drugi Chińczyk
Zwiń mapę
2011
09
lis

skuterem na Sky Bridge i drugi Chińczyk

 
Malezja
Malezja, Langkawi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11738 km
 
Śniadanie wielokulturowe, od angielskich, sadzonych jajek z bekonem i fasolą, poprzez japoński makaron ryżowy, gotowany 30-sekund, aż do lakse - malezyjskiej zupy z owoców morza. Lata świetności tego hotelu już minęły, ale na śniadaniu wybór jest bardzo duży, a wszystko wygląda świeżo i smakuje. W recepcji pytamy o skuter, ale coś kręcą, może po południu, w końcu odsyłają taksówką do portu, gdzie wybór jest bardzo duży. Taksówkarz zawozi nas do wypożyczalni dużo bliżej portu, no i zaczynają się problemy. Skutery owszem, za 20RM, ale jak daję kopię paszportu, to chłopak dzwoni do szefa i po rozmowie z nim zaczyna ściemniać o uszkodzonym silniku w skuterze. Mówię mu, że jest kłamcą, a hotel go rekomentował, robie fotkę wypożyczalni i wychodzimy. Chyba się przestraszył, a zobaczyć jego minę - bezcenne.

Łapiemy podwózkę za 8RM, targujemy do 5RM i za kilka min. jesteśmy w porcie. Za 30RM nie ma żadnych problemów z kopią paszportu, zostawiam 50RM depozytu, tankujemy (1RM/L) i ruszamy na drugi koniec wyspy. Podczas poszukiwania drogi do Sky Bridge, czyli mostu pomiędzy szczytami dwóch gór oraz kompleksu tarasów widokowych należy szukać Cable Car, czyli kolejki linowej, którą wjeżdżamy do celu. Po godzinie jazdy i uprzejmą pomocą kilku osób dojeżdżamy na miejsce. Wybieramy parking Thai Style, dalej jest Western Style, ale nie bylismy. Bilet (30RM/os) uprawnia do wejścia do kompleksu niby-rekreacyjnego z dziesiątkami sklepów i jeziorkiem dla ochłody psychicznej. Bilety wymieniamy na karty chipowe, stoimy w 15-min. kolejce, wjazd na górę z przesiadką na jednym z tarasów widokowych. Kolejny odcinek jazdy, kilka tarasów i dość strome, długie schody, które prowadzą pośród drzew i zarośli do właściwego celu - mostu. Ale widoki ! Wracamy w wagoniku z małżeństwem z Bahrajmu, są zaskoczeni, że jako Europejczycy, wiemy gdzie leży ich kraj.

Wracamy do portu z kilkoma przystankami na plażach i nielegalnie fotografując ładne osiedle, które okazało sie obiektem wojskowym. Coś krzyczeli zza siatki, ale nikt za nami nie pojechał. W porcie kupujemy bilet na jutrzejszy prom do Satun w Tajlandi. Sprzedawca przekonywał nas o problemach z autobusami wynikającymi z powodzi i był zawiedziony kiedy nie kupiliśmy super-biletu i super-hotelu, tylko bilet na sam prom za 30RM/os. Za autobus do Krabi chciał dodatkowo 140RM/os., a na Koh Lantę dodatkowo 120RM/os. Ale wiedza zawsze kosztuje. W Tajlandii bilet z dworca w Satun do miejscowości Trang, to wydatek 347BTH. Trzeba tylko wiedzieć, że ostatni, rozsądny autobu odjeżdża o 12:15.

Wracamy do hotelu, przed zachodem słońca korzystamy z basenu i hotelowego baru przy plaży, mała butelka piwa 7RM. Wieczorem na skuterku szukamy kolacji. U kolejnego Chińczyka tylko dwa stoliki wolne, szybko zajmujemy jeden z nich. Sąsiedzi obok polecają nam kilka dań. Zamawiamy piwo (3RM/0,32L), kaczkę w pomarańczach, panierowane owoce morza z głębokiego oleju, żeberka wieprzowe w ciemnym sosie, blanszowaną zieleninę ze świeżym czoskiem i kiełki fasoli, wszystkie talerzyki 10-12RM. Za potężną i naprawdę przepyszną kolację plus cztery piwka płacimy 70RM. Polecamy: Restoran Makanan przy 30 Pusat Dagangan Kelana Mas, szefem jest Teoh Thu Chai. To był udany dzień, jutro Tajlandia.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
zwiedził 14.5% świata (29 państw)
Zasoby: 205 wpisów205 0 komentarzy0 569 zdjęć569 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
01.01.1970 - 01.01.1970