Geoblog.pl    borys    Podróże    Singapur, Malezja, Tajlandia 2011    duży bagaż i duży deszcz
Zwiń mapę
2011
08
lis

duży bagaż i duży deszcz

 
Malezja
Malezja, Penang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11577 km
 
Przed wejściem stoi budka do rozmieniania pieniędzy, a uzyskane drobne wrzucamy do bramki podobnej jak w metrze. Koszt przejazdu 0,6RM/os., trzeba z góry opłacić prom w obie strony, a w drodze powrotnej nie ma bramek. Można również przejechać miejskim autobusem przez 13,5 km. most. Prom płynie kwadrans, jest 7:30, wszystko zamknięte, o skrytkach bagażowych nikt nie słyszał. Na skrzyżowaniu dworca autobusowego, postoju taksówek, punktu zbornego busów wożących do pracy tych, którzy przypłynęli promem i zamkniętej informacji turystycznej zaczyna padać. A potem lać jak z cebra. Czekamy prawie godzinę i zastanawiamy się, co zrobić z bagażami.

Przestaje padać, powoli otwierają się stragany, sklepiki i mała knajpka z kawą. Idziemy na śniadanie. Mamy resztkę pieniędzy, bo nie wypłaciliśmy w KL. Kawa pycha, pani proponuje pierożki, które sama upiekła, mówi, że nie są zbyt pikantne. Pierożki z ciasta lekko drożdżowego z nadzieniem warzywnym, trochę pikantne, aromatyczne, całość 10RM/2os. Pytamy o bankomat, a pogoda znów robi nam psikusa i następuje prawdziwe urwanie chmury. Po 40 minutach zamienia się w kapuśniaczek, więc ruszam po forsę. Spotykam parę Francuzów, też szukających bankomatu, ktoś im powiedział, że muszą dojść do bardzo odległego hotelu. Po drodze zagaduje nas naganiacz z kantoru, Francuzi idą dalej, a ja wchdzę do kantoru i mówię, że szukam bankomatu. Pan uprzejmie tłumaczy drogę i zapisuje na kartce nazwę ulicy. Na wszelki wypadek wymieniam pozostałe z Singapuru dolary. Na wskazanej ulicy jest kilkanaście banków i kilkadziesiąt bankomatów, wypłacam bez problemów. Kapuśniaczek zamienia się w mały deszczyk, po kwadransie jestem zupełnie jak po upragnionym prysznicu.

Cała wyprawa do bankomatu zajmuje już prawie godzinę, decyduję się zadzwonić do Ewy, która czeka z bagażami. Na szczęście włączyła komórką i po moim telefonie już się nie martwi. Mamy kasę, a dylemat bagażowy rozwiązuje kolejny deszcz. Zmiana planów, nie spróbujemy przysmaków kuchni Penang, decydujemy się na powrót z wyspy i dalszą podróży do Alor Setar w pobliżu wyspy Langkawi, kolejnego etapu naszej podróży. Wracamy promem, po kilku krokach jesteśmy na dworcu autobusowym. Autobus odjeżdża za 5 min. bilet 15RM/os, jedziemy ok. 1,5 godz. marnej klasy autobusem, ale fotele rozkładają się prawie poziomo, a kierowca nie zamroził wnętrza. W Alor Setar rezygnujemy z usług mafii taksówkowej (20USD) i odchodząc 100m dalej bierzemy taksówkę do portu w Kuala Kedah za 20RM. I tak dużo jak za 12 km, ale upał niemiłosierny i nie mamy siły targować się o kilka złotych. Za kwadrans jesteśmy w porcie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
zwiedził 14.5% świata (29 państw)
Zasoby: 205 wpisów205 0 komentarzy0 569 zdjęć569 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
01.01.1970 - 01.01.1970